Translate

czwartek, 26 grudnia 2013

"Mortus in vita" by Emeli

Mam dla was krótki wstęp do opowiadanie mojej kuzynki Emeli. Podoba wam się? Chcecie, by jej twórczość pojawiała się na blogu?
BaliBliss



Salem rok 1692   30 października. południe

-Spalić je, spalić!!!
-wiedźmy zasługują na śmierć! Zabiły nasze zwierzęta!
-Rzuciły klątwy na rodziny!
-Zabić je!
Ludzie wkoło wykrzykiwali coraz gorsze obelgi i wyzwiska. Przewodniczący procesu zaczął energicznie uderzać młotkiem.
-Drodzy państwo! Dajcie mi dojść do głosu.
Ludzie uspokoili się. Wtedy znów przemówił
-Przedstawione dowody mówią jasno: obecne tutaj kobiety zostają oskarżone o czary i działanie na szkodę mieszkańców pobliskich miasteczek. Karą za uprawianie czarów jest śmierć, dlatego skazuję je na stos. Wyrok zostanie wykonany jeszcze dzisiaj wraz z wybiciem północy.
Ludzie zaczęli się radować. Wszyscy aż podskakiwali z radości. W końcu pozbędą się tej skazy w historii ich miasteczek. Tylko kobiety zamknięte w klatkach nie radowały się. Po ich policzkach spływały słone łzy. Łzy zwiastujące bliski koniec. 
            Całemu zdarzeniu przypatrywały się dwie grupy. Pierwszą z nich byli zmiennokształtni. Nie chcieli oni śmierci czarownic. 500 lat temu, po zakończeniu wielkiej wojny zawarli z nimi przymierze. Pomogli by im, gdyby nie one same. Nie chciały tej pomocy. Wiedziały że zostaną wydane i skazane na śmierć. Ale ich zdaniem miało wydarzyć się coś wielkiego. Właśnie na to czekali zmiennokształtni.
            Drugą z grup stanowili mroczni czarownicy. Przewodził im sam wielki Władca Umarłych, Rahuel. Według legend walczył w armiach Aleksandra Wielkiego, a nawet stał po stronie Spartan w czasie wojny trojańskiej. Teraz czekał na śmierć czarownic, a wraz z tym na uwolnienie jednej z najpotężniejszych mocy na świecie. Kiedy umiera czarownica, jej moc dziedziczy inna. Czasami w momencie śmierci jednej czarownicy rodzi się następna, a czasami ta moc krąży nawet 200 lat zanim znajdzie nowego nosiciela. Moc tutaj uwolniona mogłaby uczynić nowego właściciela niezwyciężonym. Właśnie na to czekał Rahuel. On sam je wydał.
Samego Władcę Umarłych zastanawiało, dlaczego one nie walczą. Wiedział że nie mogą się uwolnić, gdyż  słabym punktem dobrych magów był brąz, który ograniczał ich moce, ale pomimo to mogłyby wykazać jakąkolwiek wolę walki. Wtedy przynajmniej byłoby zabawniej. A tak nic.

  Salem rok 1692 30 października godzina 23.50
Czarownice zostały przywiązane do stosów. Każda do jednego. 100 stosów dla stu potężnych czarownic. Nie walczyły. Z rezygnacją pozwoliły przywiązywać się do stosów. Przywiązywali je specjalnie przysłani kaci z organizacji zwalczania wszelkich źródeł nadprzyrodzonych. Lokalni mieszkańcy nie chcieli się nawet do nich zbliżać. Zegar wybił północ. Kaci przyłożyli pochodnie do stosów, które w momencie zajęły się ogniem.
Na twarzy Rahuela wykwitł uśmiech. Cała ta moc będzie jego. Nikt się mu już nie sprzeciwi. Ale wtedy usłyszał te głosy dobiegające z gardeł czarownic. Uśmiech zszedł mu z twarzy.


-Suplico as árbores, os bosques e todas as cousas vivas deixar ese poder durante 400 anos por un punto de partida Implorando Cal bruxa vai ter este poder, pero non para fins propios, mais para protexer o seu nome é Laurie


-Suplico as árbores, os bosques e todas as cousas vivas deixar ese poder durante 400 anos por un punto de partida Implorando Cal bruxa vai ter este poder, pero non para fins propios, mais para protexer o seu nome é Laurie


-Suplico as árbores, os bosques e todas as cousas vivas deixar ese poder durante 400 anos por un punto de partida Implorando Cal bruxa vai ter este poder, pero non para fins propios, mais para protexer o seu nome é Laurie


Wyzionęły ducha, a ich ciała jedno po drugim zamieniły się w pył.