Translate

wtorek, 20 sierpnia 2013

"Angenina" cz. 2 by BaliBliss

No to mam dla was drugą część "Angeniny".  Miłego czytania!
BaliBliss



Środa, 21 XI 2012, 18:50

Jestem w szoku! Tyle rzeczy stało się w ciągu 24 dni! Jagna jest w ciąży z Marcinem, Dora spotyka się z Igorem, który dla niej rzucił Sylwię, klasową piękność, a Zuza spotyka się z Florkiem, choć do niedawna się z niego śmiała (w końcu, jak mówi moja mama: „miłość i sraczka przychodzą znienacka” ). Wychodzi na to, że tylko ja w naszej paczce tylko ja zostałam bez pary… Oczywiście w naszych rozmowach nie mogło zabraknąć tematu mojej zbliżającej się osiemnastki:
- Co z twoją imprezą urodzinową? – spytała Zuza
- A co ma być?
- Nie odwołujesz jej z powodu wypadku?
- Nie ma takiej opcji!!!
- To dobrze. Mamy już kupione kreacje i prezenty. Byłabym zła gdybym nie miała gdzie nie miała gdzie założyć mojej nowej sukienki! – śmiała się Dora
- A ty masz już kupiony jakiś ciuch? – spytała Jagna
- Nie. Miałam iść w zeszłym tygodniu, ale jak wiesz nie byłam w stanie…
- No to idziemy na zakupy jak tylko cię wypuszczą. Kiedy wychodzisz?
- Chyba jutro… To zależy od wyników.
- Więc w piątek idziemy po twoją sukienkę. – ucieszyła się Nita
- Czy to dla ciebie nie za szybko? – spytał Bruno. Wszyscy popatrzyli na mnie.
- Dam radę. Czują się bardzo dobrze.
- No to idziemy! – zadecydowała Nita
– Ale bez facetów! –ostrzegła.
- Jasne że bez facetów – powiedziała Dora – Ale ja z Zuzą nie damy rady. Wyjeżdżamy na weekendowy kurs języka angielskiego.
- ja też nie mogę w piątek – powiedziała Jagna – Mam wizytę u ginekologa.., Będziecie musiały dać sobie radę we dwójkę.
Tak więc wiem już co będę robić w piątek. Gdy moi goście wyszli przyszła pielęgniarka. Powiedziała, ze wyniki badań są tak dobre, jakbym wcale nie miała wypadku więc mogą jutro bez przeszkód mnie wypisać. A więc jutro wracam do domu! Właśnie przyszła mama:
- Hej córeczko! Adam dzwonił, że jutro cię wypisują!
- Wiem mamo. Przed chwilo była tu pielęgniarka. Jak długo znasz Adama?
- Od dwóch tygodni. W zeszły piątek byliśmy na pierwszej randce. Ale nie rozmawiajmy o mnie. Ten chłopak, który tu codziennie przychodzi… Jeremiasz?
- Jeremi.
- Jeremi. Czy to twój chłopak?
- Mamo!
- No co? Jestem twoją matką. Chce wiedzieć co w trawie piszczy. A wydaje mi się, że mu na tobie zależy…
- Nie jesteśmy parą. Chodzimy tylko do tej samej klasy. Nic więcej. Czemu pomyślałaś, że jest inaczej?
- Codziennie do ciebie przychodzi i patrzy tak na ciebie…
- Przychodzi tu bo uratował mi życie i uważa że to jego obowiązek…
- Nie wydaje mi się… Jest taki czuły i opiekuńczy… I zawsze chce zostać z tobą sam na sam…
- Ubzdurało ci się coś.
- Wątpię. Ale teraz to nieważne. Dobrze, że jutro wracasz do domu. Bez ciebie jest tam tak pusto i cicho…
- Też się cieszę. Tu w szpitalu nie wytrzymałabym już dłużej. Oni mnie chyba chcą otruć tym jedzeniem!
Mama się zaśmiała.
-- Jutro już na szczęście zjesz porządny, domowy obiad. Pójdę już. Do jutra. Dobrej nocy, kotku.
- Dobranoc mamo.
To już chyba wszystkie wizyty na dziś. Przynajmniej taką mam nadzieję… Położę się spać. Jutro, gdy się obudzę, wypis powinien być gotowy…

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz