BaliBliss
Czwartek,
22 XI 2012, 12:25
Jestem już w domu.
Miło jest leżeć w swoim łóżku- wygodnym i miłym… Mój pokój
jest mały, ale przytulny i jasny. Pomalowane na jasny fiolet ściany,
na podłodze piaskowe linoleum, szafa, komoda, biurko z komputerem,
biblioteczka, łóżko… Minimalistycznie urządzony, ale idealny.
Trochę boli mnie głowa, ale to pewnie normalne po takim wypadku.
Mama krząta się na dole, pewnie gotuje obiad. Nita jest w szkole.
Nakarmiłam Klopsa, mojego psa, ale on dziwnie się zachowuje. Unika
mnie, zupełnie jakby nie pamiętał kim jestem… Słyszę dzwonek
do drzwi. Myślę, że to listonosz, ale mama wyprowadza mnie z
błędu:
- Nina! Masz gościa! –
woła.
Schodzę na dół. Ku
mojemu zdziwieniu w drzwiach stoi Jeremi.
- Cześć – odzywa
się pierwszy.
- Cześć, wejdź do
środka – mówię zszokowana. Nie spodziewałam się, że odwiedzi
mnie w domu. Poszliśmy domowego pokoju. Usiałam na łóżku. Jeremi
zaczął się rozglądać. W końcu się odezwał:
- Przyszedłem zapytać,
jak się czujesz…
- Trochę boli mnie
głowa, ale w sumie jest ok. Dzięki za troskę.
- Czyli się zaczyna –
mruczy pod nosem.
- Co się zaczyna?
- Nieważne… Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
- Nieważne… Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
- Jesteś dziwny.
- Jak my wszyscy…
- Jacy my?
- Nieważne…
- Jak to nieważne?
Wkurza mnie gdy nie wiem o czym mówisz! Kim są ci „my”?!
- Na razie nie mogę ci
powiedzieć…
- Co znaczy na razie?!
Czyli kiedyś mi powiesz???
- Tak.
- Kiedy???
- Gdy przemiana dojdzie
do skutku.
- Jak znowu przemiana?!
- Nieważne. Niedługo
sama się dowiesz.
- Znowu tajemnica? Nie
lubię niespodzianek.
- Wiem. Uwierz, też
wolałbym, żebyś wiedziała o wszystkim. Ale to nie zależy ode
mnie.
- Jak nie od ciebie to
od kogo?
- Gdy On będzie chciał
się ujawnić dowiesz się o tym jako pierwsza. Teraz i tak za dużo
powiedziałem…
- Nie powiedziałeś
nic!
- Zmieńmy temat.
Podobno jutro wybierasz się na zakupy z Nitą?
- Tak… Skąd o tym
wiesz?
- E… Zuza mówiła o
tym w szkole. Masz już coś wypatrzone?
- Podoba mi się taka
jedna sukienka, biała, obcinana pod biustem. Na piersiach jest
czarna koronka podszyta białym materiałem. Ale pewnie już jej nie
będzie w sklepie…
- Pójdę już. – i
wyszedł. Bez słowa pożegnania. Jest bardzo tajemniczy…Kto mu
zabrania mówić o co chodzi? To jest dziwne…
Czwartek
22 XI 2012, 17:20
Gdy Jeremi wyszedł,
zjadłam obiad i zdrzemnęłam się. Miałam bardzo dziwny sen. Śnił
mi się Jeremi. Miał na sobie tylko ciemne spodnie. Nie było by to
dziwne, gdyby nie fakt, że z pleców wyrastały mu rozłożyste
skrzydła, jak te, które w bajkach i filmach maja anioły (tyle że
nie były białe, a czarne). Podszedł do mnie, wziął mnie za rękę
i, nie wiem jakim cudem, unieśliśmy się w powietrze. Lataliśmy
miedzy chmurami przytuleni do siebie, śmialiśmy się. Byłam
szczęśliwa, ponieważ Jeremi trzymał mnie w ramionach. Chyba
zaczyna mi odbijać. Muszę odstawić ksiązki fantasy. Gdy się
obudziłam ból głowy był silniejszy niż wcześniej, a gdy biorę
środki przeciwbólowe jeszcze się nasiliła, więc jem kolację,
biorę tabletkę nasenną i idę się położyć. Oby do jutra mi
przeszło, bo inaczej będę do niczego podczas zakupów…
Piątek,
23 XI 2012, 10:05
Ból jest nie do
zniesienia. Chyba będę musiała odwołać zakupy. A tak liczyła,
że kupię sobie dziś sukienkę na osiemnastkę… Ale zdrowie jest
ważniejsze. Mama mówi, ze ból głowy jest normalny po takim
wypadku, ale z godziny na godzinę jest on coraz silniejszy! Zaczyna
się także rozprzestrzeniać: boli mnie już nie tylko głowa, ale
również szyja, ramiona, ręce i nogi. Ledwo mogę się ruszać!!!
Muszę znów odpocząć…
Piątek,
23 XI 2012, 13:55
Jest coraz gorzej. Boli
mnie już nawet brzuch. Nie mogę powiedzieć o tym mamie, bo tak się
cieszy, że wychodzi dziś z Adamem… Nie mogę jej tego zepsuć.
Zadzwoniłam do Nity żeby jej powiedzieć, że z zakupów nici. Było
jej przykro, ale w końcu stwierdziła, ze to dobrze, bo już dawno
nigdzie nie wychodziła z Brunem. W innym wypadku cieszyłabym się
jej szczęściem, ale przez ten ból nie mogę myśleć. Niech to się
skończy!
Piątek,
23 XI 2012, 18:55
Jest bardzo źle.
Zostałam sama w domu, a chyba umieram. Ból objął już nawet
klatkę piersiową. Czuję, jakby moje serce miało zaraz rozlecieć
się na milion drobnych kawałków. Nikt mi nie może już pomóc.
Krzyczę z bólu. Nie widzę już nic. Tylko ciemność i przeraźliwy
ból. Nagle słyszę znajomy głos:
- Uwolnij to! – mówi
– Nie zatrzymuj przemiany, bo zginiesz!
To głos Jeremiego. Co
on tu do cholery robi? Jak wszedł do domu? To nieważne. Nagle moje
ciało zalewa potworna fala bólu. Najgorsza i najsilniejsza z
możliwych. Rozrywa moje ciało na kawałki. A potem nie ma już nic
poza ciemnością i ulgą. Czyżbym umarła?
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz