Druga część historii Leny. Miłego czytania!
BaliBliss
"Przeznaczenie wampirzycy" cz.2
Wokół sali znajdowały się trybuny, które były zapełnione wampirami.
Naprzeciw wejścia stał złoty tron na którym siedział Caspian. Nagle
drzwi za mną się zamknęły. Poczułam strach. Gospodarz się uśmiechnął.
- Witaj Leno. Najwyższy czas przekonać się, jaką siłą dysponujesz. – powiedział.
- Na czym polega rytuał? – spytałam cicho.
- Nie pozwoliłem ci się odezwać – złajał mnie Caspian po czym zwrócił
się do swoich sług – Wprowadzić naszego drogiego Jeremiaha.
Z bocznych drzwi wyszedł mój stwórca. Pilnowało go czterech
strażników. Nagle złapali go i zaczęli ciągnąć. Ta sala coraz bardziej
kojarzy mi się z areną. Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że na środku tego
ogromnego placu boju stoi słup z doczepionymi kajdanami, które
najprawdopodobniej są nasączone czymś żrącym, by wampir z nich nie
uciekł. Strażnicy ciągną Jeremiasza w stronę tej okropnej pułapki, po
czym zakuwają w kajdany jego ręce i nogi. Na jego twarzy pojawia się
grymas bólu. Nie mogą tak postępować! Nie wytrzymuję i krzyczę:
- Zostawcie go! To moja próba, nie jego!
- Leno, nie udzieliłem ci głosu. Musisz zostać ukarana. – mówi spokojnie, po czym skina delikatnie ręką.
Jeden ze strażników podchodzi do mnie i przykłada mi nóż do ramienia i
przecina mi skórę. W moich oczach zbierają się łzy, a on przenosi
ostrzę na moją nogę i powtarza zabieg. Nie mogę na to pozwolić. Chwytam
nóż, wyrzucam go na środek sali tak, ze ląduje pod nogami Jeremiasza.
Gdyby tylko mógł się uwolnić… Podskakuję i ląduję na plecach niczego nie
spodziewającego się strażnika. Chwytam jego głowę tak, że wystarczy
jeden ruch, aby ją oderwać. Zrób to – słyszę w myślach głos mojego
stwórcy. Patrzę na niego w oszołomieniu. Strażnik wykorzystuje moją
chwile nieuwagi i uwalnia się. Ja jednak wyciągam jeden z kołków w
kształcie ołówka, który schowałam w czerwonej rękawiczce i jednym
wprawnym ruchem wbiłam go w klatkę piersiową zbiega. Ten przewraca się
po czym zmienia się w popiół. Uciekaj Leno – znów słyszę w myślach głos
Jeremiasza, jednak jest już za późno. Wokół mnie pojawił się cały
oddział strażników. Nie mam szans. Nie dam im rady. Nie dziś, kiedy mija
tydzień od ostatniego posiłku… Postanawiam jednak nie poddać się bez
walki. Podnoszę kołek z kupki popiołu i wyciągam drugi z rękawiczki.
Stroję w pozycji bojowej, której nauczył mnie Jeremiasz. Nagle ruszają
na mnie. Zabijam pierwszych pięciu, ale pojawia się ich coraz więcej.
Zadali mi mnóstwo ran. Jestem cała we krwi. Własnej i strażników.
Zaczęło mi się kręcić w głowie. Moją ostatnią myślą było, ze nie mogę
zginąć, bo wtedy zabiją też Jeremiasza. Później zapanowała ciemność.
Nie wiedziałam, że po śmierci czuje się ból. Szybowałam obolała w
ciemności. Nie wiem ile czasu minęło. Czy tak kończą wampiry? W czarnej
próżni? Nagle poczułam dotyk na ręce, po czym ból zniknął. Otworzyłam
oczy. Nade mną stała blada wampirzyca o zielonych oczach i kręconych
rudych włosach. Wystraszyłam się i próbowałam wstać, lecz ona mnie
powstrzymała.
- Leż spokojnie Leno, twoje rany dopiero co się zasklepiły! – powiedziała
-Kim jesteś? – spytałam.
- Jestem Leila. Jeremiah to mój wampirzy brat. Cieszę się że nie wędruje już samotnie.
- Co z nim? Co się wydarzyło? Gdzie jesteśmy?- zapytałam spanikowana
- Jeremiah ma się dobrze. Muszę go powstrzymywać by nie przeszkadzał
ci w rekonwalescencji. Gdyby to od niego zależało już dawno by cię
obudził. Nie mogłam na to pozwolić, bo wtedy rany leczyły by się dłużej.
Noże strażników zostały zatrute. Jesteśmy w podziemiach Luwru w Paryżu.
Naprawdę nie pamiętasz co się wydarzyło?
- Pamiętam tylko, że walczyłam ze strażnikami. Potem chyba zemdlałam…
- Oj nie zemdlałaś. Uwierz mi. Gdyby tak było wszyscy bylibyśmy martwi.
- Więc co się wydarzyło?
- Przewróciłaś się. Wszyscy myśleli, ze już po tobie, gdy ty nagle
zaczęłaś unosić się nad ziemią. Twoje oczy i włosy były białe.
Wyglądałaś jak duch. Wtedy spojrzałaś na strażników, wyszeptałaś jakieś
niezrozumiałe słowa i wszyscy zmienili się w kupkę popiołu. Niezły
numer. Potem popatrzyłaś w stronę Caspiana i powiedziałaś, że już
niedługo przepowiednia się wypełni. Szkoda, że nie widziałaś jego
reakcji! Tatuś nieźle się wystraszył. Pewnie najbliżsi tygodnie spędzi w
ukryciu. O co chodzi z tym przeznaczeniem?
- Jaja sobie ze mnie robisz?
- Nie. Ty nic z tego nie pamiętasz?
- Nic. Jak się stamtąd wydostaliśmy?
- No cóż, jako że Caspian wezwał wszystkie wampiry byli tam też moi
ludzie. Stwierdziliśmy, że możesz nam się przydać w obaleniu tego
wariata, więc gdy opadłaś i straciłaś przytomność, a twoje włosy wróciły
do naturalnego koloru, uciekliśmy z tobą i Jeremiahem.
- Jak to wszystko jest możliwe? Chodzi mi o lewitacje i zabijanie wzrokiem…
- Nie wiem. Enrique, mój partner poszukuje osoby, która by mogła nam
to wyjaśnić. Przypuszczamy, ze chodzi o przepowiednię, która mówi, że
czarownica, która została wampirem, zgładzi łotra zabijającego ludzkie
istoty.
- Tym łotrem jest Caspian?
-Tak. On pewnie też domyśla się, ze twoim przeznaczeniem jest go zabić, bo słuch po nim zaginął…
- To nie możliwe, żeby w tej przepowiedni chodziło o mnie. Nie jestem czarownicą.
- Ja wczoraj widziałam co innego. Ale upewnimy się gdy Enrique znajdzie Salander.
- Salander?
- To jedyna wampirza wyrocznia, której udało się przetrwać. Reszta
zginęła z rozkazu Caspiana, nie będzie więc łatwo jej znaleźć. Enrique
pojechał, bo jest najlepszym tropicielem. Ma największe szanse ją
znaleźć, ale ja bym wolała, by był przy mnie. No cóż, nie można mieć
wszystkiego.
- Jak dawno temu wyruszył?
- Półtora tygodnia temu. Zwykle wraca po jednym dniu…- na jej twarzy pokazał się smutek.
Nagle do krypty, w której leżę wchodzi Jeremiasz. Gdy widzi, że jestem przytomna wrzeszczy na Leilę :
- Obiecałaś, że dasz mi znać jak tylko się ocknie! Jak mogłaś? Wiesz jak się o nią martwiłem???
- Spokojnie. Dopiero co odzyskałam przytomność – bronię nowej
znajomej – Leila opowiadała mi co się wydarzyło… Powinieneś ją
przeprosić.
- Ach… Przepraszam Leilo. Czy mogłabyś zostawić nas samych? Enrique właśnie wrócił…
- Jasne. Leno, czy ty podmieniłaś mi brata? – pyta śmiejąc się i wychodzi.
- Więcej mnie tak nie strasz – mówi Jeremiasz patrząc na mnie intensywnie. Zarumieniłabym się, gdybym nie była wampirem.
- Postaram się - mówię cicho.
Jeremiasz przygląda mi się przez dłuższą chwilę, po czym nagle się przybliża i bierze mnie w ramiona.
- Nawet nie wiesz jak się czułem gdy tak na ciebie napadli. Gdybym tylko mógł ci pomóc…
- Nic mi nie jest. Nie musisz się o mnie martwić. – mówię nieśmiało
- Wiem. Ale nic nie poradzę na to jakie uczucia we mnie wywołujesz…
Leno… Nie mogę cię stracić. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię…
Patrzę na niego zszokowana. Czy on właśnie powiedział, ze mnie kocha?
- Ja ciebie też – mówię z opuszczonym wzrokiem.
Jeremiasz z niedowierzaniem patrzy mi głęboko w oczy, po czym delikatnie muska moje usta.
- Musimy iść do sali konferencyjnej. Ubierz się szybko w coś wygodniejszego. Będę czekał za drzwiami.
- Enrique znalazł Salander? – pytam
- Tak. Pośpiesz się z tym przebieraniem.
Gdy wyszedł otworzyłam komodę, która stała obok drzwi. Wyciągnęłam z
niej proste jeansy i czarny t-shirt z logo Gunsów. Do tego założyłam
tenisówki, które stały obok łóżka. Gdy wyszłam Jeremiasz zlustrował mnie
wzrokiem.
- Pasuje ci czerń – stwierdził, po czym udaliśmy się ciemny korytarzem w stronę sali konferencyjnej.
ciąg dalszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz