To już 4 część. Podoba się? Pisać dalej?
BaliBliss
"Przeznaczenie wampirzycy" cz.4
– Faceci są irytujący, nie sądzisz? - odezwała się gdy drzwi się za nami zamknęły.
- On się po prostu martwi…
- Tak, tak… Nieważne. Usiądź. Muszę przygotować cię do rytuału.
- Na czym on będzie polegał?
- Musisz wprowadzić swoją moc w rezonans. Wtedy ja będę mogła zbadać
przeszłość twojego konwentu. Dowiemy się od której czarownicy
pochodzisz. Nie będzie trudno, bo niewiele z wiedźm pokolenia Caspiana
posiadało potomstwo.
- Jak mam wprowadzić ją w rezonans? Przecież ja nie jestem nawet pewna czy ją posiadam…
- Masz w sobie wielką moc. Wyczuwam to z daleka. Żeby wprowadzić ją w
rezonans musisz rzucić zaklęcie. Nie martw się. Pamiętam kilka łatwych,
nauczę cię.
- Skąd je znasz?
- To ja ukryłam księgi zaklęć prowadzone przez wieki. Długa historia… A teraz powtarzaj za mną: Hai lume aceso luz.
- Co to znaczy?
- Niech się stanie jasność zapłonie ogień. To po galicyjsku. W tym
języku są wszystkie zaklęcia. To nim porozumiewały się czarownice.
Powtarzaj: Hai lume aceso luz.
- Hai lume aceso luz.
- Dobrze. Teraz skup się na świecy. Wyobraź sobie, że się pali i
wymów zaklęcie. Gdy ci się uda zrzucić ci się uda, ja zanurzę sie we
wspomnienia twojej mocy. Może być nieprzyjemnie, ale nie możesz się
poruszyć. Gotowa?
- Tak.
- To zaczynaj.
- Hai lume aceso luz – nic się nie wydarzyło.
- Skup się. W twojej wyobraźni knot musi płonąć!
Moją uwagę pochłonęła świeca. Próbowałam sobie wyobrazić, że się
pali. Nagle nie widziałam nic poza nią i płonącym na niej ognikiem.
Wiedziałam ż eto ten moment. Już czas.
- Hai lume aceso luz – wypowiedziałam głośno zaklęcie.
Poczułam szarpnięcie, a potem ból, który rozrywał moją głowę od
środka. Nie umiałam się ruszyć. Nic nie widziałam. Nie miałam poczucia
czasu. Tylko ten przeraźliwy ból. I nagle, jakby to wszystko było tylko
kiepskim żartem, odzyskałam zmysły i zobaczyłam, ze na podłodze siedzi
Salander i płacze. Z jej oczu leciały ogromne krwawe łzy. Czyżby było aż
tak źle?
- Co się stało?
- To przecież niemożliwe… – szlochała.
- Co jest niemożliwe?
- To nie może być prawda… – mówiła przez łzy.
- Sally, co nie może być prawdą? Powiedz mi proszę…
- Ty… My… Jesteśmy rodziną…. – wydukała – To przecież niemożliwe…
Perline nie miała dzieci. Ja bym o tym wiedziała. Jak mogła mi nie
powiedzieć??? Czemu skłamała?
- W jakim sensie jesteśmy rodziną? – spytałam.
- Jesteś pra pra pra pra i tak dalej wnuczką mojej siostry Perline.
Pochodzisz z konwentu Vida e Morte, życie i śmierć, który jest potocznie
nazywany Creador De Erros, twórca pomyłki. To on stożył Caspiana. Jest
najpotężniejszym z konwentów. Posiadasz przez to nieskończoną moc.
- Czyli moje przodkinie odpowiadają za powstanie rasy wampirów?
- Tak, a dokładniej rzecz biorąc moja siostra. Miała wtedy
dziewiętnaście lat. Nie pozwalano się jej widywać z chłopakami. Taka
była tradycja. Młoda dziewczyna poznawała w swoim życiu tylko dwóch
mężczyzn – ojca i męża, którego wybrała jej starszyzna. Perline jednak
potajemnie wymykała się na schadzki z chłopcem w jej wieku imieniem
Falcón. Gdy rodzice się o tym dowiedzieli zabili jej ukochanego. We
wspomnieniach mocy widziałam, że była wtedy z nim w ciąży. Gdy się
zorientowała, ze nosi w sobie jego dziecko postanowiła go ożywić mocą.
Udało się jej. Chciała z nim uciec, ale wtedy zorientowała się nie był
to już on. Był bezlitosny, głodny ludzkiej krwi. Nie mogła go opanować,
więc powiedziała radzie, że chciała stworzyć istotę niepokonaną, która
będzie ich chronić. Ci nie byli oni w stanie nic mu zrobić. Nazwali go
Erro. Postanowili, że odbiorą moc wszystkim wiedźmą, żeby się to nie
powtórzyło. Wtedy powstała też przepowiednia. Ja zostałam wyznaczona,
aby schować księgi czarów. Zrobiłam to, ale gdy wracałam do osady
spotkałam go… On… Ja byłam pierwszą, którą zmienił w wampira. Wszystkie
wampirze wyrocznie pochodziły z mojej osady, więc gdy, ujmijmy to,
ucywilizował się, chciał nas zabić by nikt nigdy nie dowiedział się o
jego żałosnych początkach.
- Skoro czarownice z twojej wioski zostały zmienione w wampiry, to przepowiednia spełniła się już dawno…
- Nie byłyśmy czarownicami. Do nich zaliczane są tylko pierworodne
córki wiedź obdarzonych mocą. To one ją dziedziczą. Młodsze mają
niekiedy rożne słabe dary, jak na przykład jasnowidzenie.
- Co się stało po twojej przemianie?
- Wróciłam do osady. Perline nie było. Powiedzieli mi, że wyjechała
na jakiś czas do siostrzanych konwentów, aby poinformować je dlaczego
straciły moc. To wtedy urodziła córkę i zostawiła ją u znajomej z
konwentu słońca, która marzyła o dziecku. Chciałam ostrzec mój ród
przed tym, że Erro tworzy sobie podobnych. Gdy dowiedzieli się, ze
zostałam przez niego przemieniona wygnali mnie. Od tej pory tułam się po
świeci. Twoje przodkinie od tej pory żyły zaś jak zwyczajni ludzie.
Moja siostrzenica dostała moje Miña. Oznacza ono Moja. To jedyne o czym
zadecydowała Perline.
- Czy to znaczy, że Caspian jest moim pra pra pra i tak dalej dziadkiem?
- Był nim Falcón.
- Ale przecież Falcón to Caspian.
- Przykro mi. Ale wątpię, czy Erro pamięta coś z ludzkiego życia.
Nagle opowiadanie przerwały otworzone kopniakiem drzwi. Stał w nich Jeremiasz.
- Leno, minęło dziesięć minut. Idziemy.
- Daj mi chwilkę. Już wychodzę.
- Dobrze, ale się pośpiesz. Czekam na zewnątrz.
- Dziękuję, że opowiedziałaś mi tą historię- powiedziałam do Salander gdy Jeremiasz zostawił nas same.
- Nie dziękuj. Musiałaś o tym wiedzieć. Mam tylko jedną prośbę.
- Zrobię wszystko o co poprosisz.
- Nie mów nikomu o tym, co ci powiedziałam. Nawet Jeremiahowi.
Szczególnie jemu. To co powinni wiedzieć przekażę Leili zaraz po twoim
wyjściu.
- Zgoda. Jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co Leno – powiedziała, po czym mocno mnie przytuliła – Idź już. Jeremiah się niecierpliwi.
Wyszłam z jej pokoju. Tej nocy będę miała dużo do przemyślenia…
Napisz dalszą część proszę!!!
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie to wciągnęło ! Chętnie przeczytam dalej!
Jak zdecyzujesz się napisać kolejną część poinformuj mnie proszę na TT Xxx
@Kiicciiaa